Ostatnio wokół gazu łupkowego znowu
zrobiło się gorąco. Z jednej strony
mamy, opublikowane całkiem niedawno,
optymistyczne prognozy amerykańskiej
Agencji Informacji Energetycznej
(EIA) na temat zasobów gazu łupkowego
w Polsce – znacząco przewyższające
prognozy np. Państwowego Instytutu
Geologicznego. Z drugiej – wciąż przedłużają
się prace nad ustawami mającymi
wpływ na łupkowy rynek, słychać
o "zakulisowych grach interesów" w rządzie,
z kraju wycofały się amerykańskie
koncerny – najpierw Exxon, potem Talisman
i Marathon Oil. Czy w tej sytuacji
wciąż mamy szanse na sukces łupkowego
przedsięwzięcia?
Szacunki gazu łupkowego na świecie
wskazują na istnienie znaczących wydobywalnych
zasobów (185,2 bln m3). Są
one porównywalne z udokumentowanymi
zasobami gazu ziemnego (185,1
bln m3). Od czasu publikacji tych danych
przez EIA (kwiecień 2011 r.) zasoby gazu
łupkowego w USA zostały zrewidowane
przez EIA w dół (o ponad 43 proc.). Jednocześnie
szacunki polskich zasobów
lądowych, wykonane przez Państwowy
Instytut Geologiczny, okazują się
być znacznie mniejsze niż szacunki EIA
(łączne zasoby zrewidowano o 63 proc.,
w tym lądowe w maksymalnej wysokości
przyjęte do poniższych zestawień –
o 88 proc.). Uwzględnienie tych dwóch
korekt sprowadza łączne zasoby gazu łupkowego do poziomu ponad 170,1
bln m3, co i tak oznacza, że światowa
gospodarka zyskała dostęp do prawie
dwukrotnie większych pokładów gazu
ziemnego, niż wcześniej szacowano.
Największe szacowane złoża gazu łupkowego
znajdują się w Ameryce Północnej
(26 proc. światowych zasobów) i Azji
(23 proc.). Biorąc pod uwagę poszczególne
kraje – największe złoża są zlokalizowane
w Chinach. Europa posiada raczej
symboliczne zasoby (8 proc. światowych
złóż), ale mają one istotne znaczenie,
gdyż znajdują się w krajach (w tym
w Polsce) silnie uzależnionych od importu
gazu. Dlatego – w przypadku wzrostu
wydobycia gazu łupkowego – obecna
zależność wielu krajów od importowanego
gazu ulegnie zdecydowanemu
zmniejszeniu, a co za tym idzie – zmienić
się może bilans eksportu-importu gazu
praktycznie na całym świecie. Już w tej
chwili zaobserwować można spadek cen
gazu nie tylko na rynku amerykańskim,
ale i globalnym. Proces ten będzie miał
raczej charakter trwały i może doprowadzić
do rewolucji na rynku źródeł energii
– realny jest spadek prognozowanej
ceny gazy średniorocznie aż o 90 proc.
do roku 20221. Nie trzeba tłumaczyć, że
wielkość ta jest znacząca i będzie miała
wpływ na ceny innych towarów czy
usług, a co za tym idzie – koszty i zyski
firm oraz całych gospodarek.
Gwałtowne przyspieszenie wydobycia
gazu łupkowego w USA nastąpiło w 2008 r. Po 4 latach, czyli do końca 2012
r. ceny gazu w USA spadły aż 4-krotnie.
Dla amerykańskiej gospodarki skutki
wykorzystywania gazu łupkowego są
już bardzo wymierne – szacowana korzyść
netto w postaci wzrostu konsumpcji
(tańszego) gazu, inwestycji w rozbudowę
wydobycia i infrastrukturę oraz
spadku importu wynosiły około 2 proc.
PKB w latach 2005-2010. Gaz łupkowy
przekształca oblicze przemysłu energetycznego
w USA, nie tylko zwiększając
niezależność energetyczną kraju, ale też
zmieniając kraj z importera na już wkrótce
eksportera tego surowca. Niskie ceny
energii ściągają inwestycje zagraniczne
i krajowe z powrotem do USA – do
sektora metalowego czy chemicznego.
Korzyści odnoszą też amerykańskie gospodarstwa
domowe, dla których efekty
są wymierne w postaci niższych kosztów
energii oraz powstających nowych
miejsc pracy. Podobny sukces jak z gazem
łupkowym, może zostać odniesiony
z ropą naftową z łupków. W corocznym
raporcie Agencji Informacji Energetycznej
USA2 w scenariuszu bazowym prognozowany
jest spadek udziału importu w konsumpcji ropy naftowej do 37 proc.
w latach 2020 – 2035 z poziomu 50 proc.
obecnie. Oznacza to podwojenie w roku
2020 i potrojenie w roku 2035 udziału
ropy z łupków w łącznej produkcji
ropy naftowej, a więc także osiągnięcie
de facto samowystarczalności energetycznej
przez USA do roku 2035. Jeśli
prognozy te się sprawdzą, a mówimy
o scenariuszu bazowym, który nie jest najbardziej optymistyczny ale nacechowany
realizmem, będzie to największy
pozytywny podażowy szok na rynku
ropy od czasów negatywnych szoków
naftowych z lat 70-tych ubiegłego wieku.
przechodzenia krajów-importerów
gazu z kontraktów długoterminowych
na kontrakty spotowe i rozwój rynku
gazu w UE.
W Polsce prawie jak w USA?
Polska może być jednym z większych
beneficjentów nowych uwarunkowań
na rynku gazu i to nawet przy założeniu,
że gaz łupkowy nie będzie w naszym
kraju eksploatowany na dużą skalę.
W wariancie optymalnym korzyści, jakie
odniesie polska gospodarka są oczywiste
– będą wynikać z faktu eksploatacji
i zużycia na rynku wewnętrznym wydobywalnych
technicznie (i opłacalnych
ekonomicznie) zasobów gazu łupkowego.
W wariancie pesymistycznym,
gdyby ilość krajowego gazu była za
mała a koszt jego wydobycia za wysoki,
to korzyści i tak się pojawią – w postaci
chociażby obniżki cen importowanego
gazu, w tym gazu z Rosji. To się zresztą
już dzieje – pierwsza w historii dwóch
ostatnich dekad obniżka cen gazu
o 10 proc. zaproponowana przez Gazprom
zaczęła być realizowana w listopadzie
2012 r. Gest Gazpromu nie wynikał
z dobrej woli, ale wspomnianych realiów
ekonomicznych, które powodują spadek
popytu na gaz z Rosji po dotychczasowych
cenach. Polska gospodarka i polski podatnik, jako płatnicy jednej z najwyższych
cen importowanego gazu wśród
krajów rozwiniętych, będą więc tak czy
inaczej korzystać na wzroście podaży
gazu łupkowego na świecie w najbliższej
przyszłości.
Co to oznacza w praktyce? Istnieją
różne prognozy czy szacunki dotyczące
zasobów gazu łupkowego w Polsce,
jednak przyjmując za dobrą monetę
wstępne oszacowania wielkości złóż
wykonane przez Państwowy Instytut
Geologiczny, spodziewać się można raczej
osiągnięcia wydobycia gazu z łupków
na poziomie 900 mln m3 w 2020 r.
i 1,7 mld m3 w 2030 r. Może to sprawić,
że wydobycie i konsumpcja krajowego
gazu wzrośnie o 35 proc., a w łącznym
bilansie gazu wysokometanowego
gaz łupkowy stanowić będzie ponad
10 proc. konsumpcji w Polsce w 2030 r.
Choć są to szacunki konserwatywne,
to dla PKB Polski szacowana korzyść
netto w postaci wzrostu konsumpcji
(tańszego) gazu, inwestycji w rozbudowę
wydobycia i infrastrukturę oraz
spadku importu wynosić mogą łącznie
3,3 proc. w latach 2013-2022. Jest to
porównywalny poziom do korzyści, jakie
odniosła gospodarka USA w latach
2005-2010.3 Nie trzeba ponadto dodawać,
że znacząco poprawi się bilans
energetyczny naszego kraju.
Polska na pewno nie będzie zatem
drugą Norwegią, gdzie udział PKB powiązany
z wydobyciem ropy i gazu z Morza
Północnego sięga 1/3 rocznie przez
ostatnie dwie dekady, co przyczyniło się
do podwojenia PKB per capita Norwegów
i uzyskania statusu jednego z najbogatszych
krajów wśród gospodarek
rozwiniętych. Niemniej korzyści, które
odniesie polska gospodarka z całą pewnością
będą widoczne.
Czy aby na pewno czeka nas sukces?
Gaz łupkowy w Polsce mamy, technologia
jego pozyskania również istnieje.
Pytanie zatem, czy aby na pewno czeka
nas sukces… Z jednej strony istnieją bowiem
pewne obiektywne, gospodarcze
warunki brzegowe sukcesu, zaś z drugiej
– istnieją czynniki administracyjno -prawne, które w nie mniejszym stopniu
zadecydują o sukcesie, i które mogą
postawić pod znakiem zapytania sukces
łupków w Polsce. Zacznijmy od tych
pierwszych.
Czynników decydujących o powodzeniu
łupkowego przedsięwzięcia
jest kilka. Należą do nich:
1. ostateczny koszt wydobycia i cena
sprzedaży gazu. Istnieje kilka szacunków
możliwego kosztu wydobycia gazu
łupkowego w Polsce. Wielkość ta waha
się w przedziale 6-17 mln USD na 1 odwiert.
W większości szacunków koszty
te są w Polsce 2-3-krotnie wyższe niż
w Stanach Zjednoczonych. Różnice wynikają
z przyczyn obiektywnych (część
gazu łupkowego wydobywa się w USA
za pomocą odwiertów pionowych z pominięciem
poziomych wierconych na
mniejszą głębokość; nieporównywalnie
większa jest dostępność urządzeń wiertniczych),
a także z przyjętej metodologii
uwzględnienia doświadczeń amerykańskich
(wpływ ekonomii skali, zwiększona
efektywność wierceń wynikająca m.in.
z "krzywej uczenia"). Istnieje kilka elementów
kosztów, które nie są w Polsce
jeszcze w ogóle rozpoznane: koszty wykupu
ziemi, usług wiertniczych, zużycia
wody, koszty opłat koncesyjnych, które
mogą okazać się wyższe niż w USA
i zwiększyć różnicę średniego kosztu. A wyższe koszty – to naturalnie wyższa
cena gazu. Istniejące obecnie szacunki
oscylują w przedziale 195 – 280 USD
/ 1000 m3, czyli na poziomie 2-3 razy
większym niż w USA, co wynika wprost
z wyższych kosztów wydobycia. Jest to
jednocześnie najprawdopodobniej ok. 2
– 2,5-krotnie mniej niż płacimy obecnie
za dostawy gazu ziemnego Gazpromowi
czy będziemy płacić – od roku 2015 – za
dostawy gazu LNG (Liquefied Natural Gas
– gaz ziemny w postaci płynnej) z Kataru.
2. ceny gazu na świecie. Polska do
2030 r. jest związana kontraktem z Gazpromem
na zakup gazu po ustalonych
cenach. Według nieoficjalnych źródeł
cena kontraktu to 550 USD/1000 m3
do 2022 r. Po zaproponowanej przez Rosjan obniżce o 10 proc. od stycznia
2013 r. cena wyniesie najprawdopodobniej
ok. 500 USD. Dostawy LNG
z Kataru od 2015 r. zakontraktowane
są po cenie ok. 500 USD. Cena gazu
wydobywanego w Polsce wynosi około
170 USD. Obecna rynkowa cena
gazu amerykańskiego kształtuje się na
poziomie ok. 130 USD, a jego eksport
będzie możliwy już za 3 lata. Do ceny
na rynku amerykańskim należy dodać
koszty skraplania i transportu oraz
"strategię" firm amerykańskich. Zgodnie
z najnowszą prognozą EIA (Annual
Energy Outlook z kwietnia 2012 r.)
cena gazu będzie się utrzymywała
poniżej 178 USD/1000 m3 do 2023 r.,
po czym wzrośnie do poziomu 233
USD/1000 m3 w 2035 r. Jednak wobec
konkurencji ze strony amerykańskiego
eksportu należy oczekiwać presji
na obniżkę światowych cen, w tym
zwłaszcza w Europie. Tak naprawdę
to poziom ceny, po jakiej Amerykanie
będą sprzedawali gaz w Europie, będzie
wyznaczał opłacalność produkcji
polskiego gazu z łupków, gdyż gaz
LNG, stanowiący uzupełnienie krajowej
produkcji gazu konwencjonalnego
i importu wynikającego z długoterminowych
kontraktów, będzie dostępny
w nieograniczonych ilościach. Produkcja gazu z polskich łupków, jeśli byłaby
droższa niż gaz LNG, nie miałaby sensu
ekonomicznego.
3. ograniczenia sieci przesyłowej. Obecnie system przesyłowy gazu
w Polsce odbiera gaz importowany na
wschodniej i zachodniej granicy i z Gazociągu
Jamalskiego wewnątrz kraju,
a krajowy – z kopalni gazu. W tej chwili
z krajowych złóż gazu konwencjonalnego
można zatłoczyć ok. 6,5 mld m3
gazu wysokometanowego oraz 3 mld
m3 gazu zaazotowanego w skali roku.
Analizy wskazują jednak, iż możliwości
wykorzystania obecnego systemu do
celów potencjalnego przesyłu gazu
łupkowego są raczej niewielkie – możliwy
jest dodatkowy przesył na poziomie
jedynie 2-2,5 mld m3 w trzech głównych
obszarach potencjalnego występowania
gazu łupkowego (okolice
Tarnowa, Rembelszczyzny i Gdańska).
4 Istnieje więc tylko niewielki margines
przepustowości. Przesył gazu
w ramach kontraktu z Gazpromem
(obowiązującego do 2030 r.) angażuje
przepustowość o wielkości 13-15
mld m3 rocznie. Jednakże rozwiązanie
kontraktu i całkowite zastąpienie gazu
importowanego gazem krajowym jest
mało realne. Dodatkową barierą może się okazać brak możliwości technicznych
realizacji przyłącza do obecnych
sieci. Z dostępnych informacji wynika,
że spółka Gaz-System zamierza wydać
w najbliższych latach ok. 5 mld PLN
na rozbudowę sieci gazociągów. Niezbędne
są zatem dalsze inwestycje
w infrastrukturę gazową, by transport
gazu w szacowanych ilościach był
możliwy. Bez takich inwestycji wydobycie
gazu z łupków nie ma sensu,
gdyż zwyczajnie nie będzie możliwości
jego przesyłu.
4. podaż gazu łupkowego vs. popyt
na ten gaz. Na podstawie dostępnych
analiz można przyjąć umiarkowany
scenariusz wielkości wydobycia gazu
łupkowego w Polsce, w którym średnia
podaż rośnie stopniowo wraz z przyrostem
liczby odwiertów: w 2015 r.
wydobycie kształtuje się na poziomie
237 mln m3, w 2020 r. – 879 mln m3,
a w 2030 r. 1668 mln m3. Na to należy
"nałożyć" część popytową. W tej chwili
mamy w Polsce deficyt gazu ziemnego.
Jednak stosunkowo nagła, dodatkowa
podaż nie rozwiąże problemu. Powodem
są długoterminowe kontrakty na
dostawy gazu importowanego (głównie
z Gazpromem, a także na LNG
z Katarem) i ogólnie relatywnie niska konsumpcja gazu w stosunku do rozmiaru
i poziomu rozwoju gospodarki.
Dopiero zagospodarowana produkcja
gazu ma szansę wpłynąć na rynek gazu
i innych źródeł energii – poprzez presję
na spadek cen. Dlatego niezbędne jest
umożliwienie realizacji obecnego potencjalnego
popytu oraz wykreowanie
nowego popytu na gaz, tak by przy odpowiednio
niższych niż obecne cenach
gaz łupkowy przyniósł korzyści całej
gospodarce.
Ten nowy popyt mógłby płynąć z sektora
energetyczno – ciepłowniczego,
który jest odbiorcą 10% podaży gazu,
a także przemysłu. Obecnie istnieje szereg
projektów w branży energetycznej,
ale także chemicznej i rafineryjnej, zakładających
budowę mocy wytwórczych
w oparciu o gaz i kreujących popyt na
dodatkowe 8-12 mld m3 rocznie (w zależności
od stopnia obciążenia mocy).
Ponadto, Polskę nadal czeka proces wymiany
przestarzałych urządzeń wytwórczych,
budowanych jeszcze w czasach
PRL-u, jak i budowy nowych instalacji.
Na przyspieszenie modernizacji naciska
ponadto Unia Europejska – ze względu
na politykę ograniczania emisji CO2. Szacuje
się, że istnieje konieczność wymiany
aż ok. 12-14 tys. MW mocy zainstalowanej
w urządzeniach prądotwórczych.
Modernizacja sektora energetyczno-ciepłowniczego
oznacza też zastąpienie
węgla gazem. Źródłem dodatkowego
popytu są też gospodarstwa domowe.
W tej chwili zużywają one ok. 28% produkcji
gazu. Z drugiej strony – zaledwie
19% energii cieplnej przeznaczonej dla
gospodarstw domowych wytwarzane
jest przy użyciu gazu. Wzrost kon sumpcji
w sektorze gospodarstw domowych możliwy jest nawet na poziomie ok. 3
mld m3 rocznie – w perspektywie najbliższych
10 lat. W takim przypadku jednak
– ze względu na duże rozproszenie
indywidualnych odbiorców – konieczna
byłyby ogromne inwestycje przesyłowe.
I wreszcie – odbiorcami polskiego
gazu mogłyby stać się inne kraje. Jednak
obecna infrastruktura przesyłu gazu nie pozwala na eksport znaczących jego ilości
i wymagałaby rozbudowy.
Jeśli zaś chodzi o wspomnianą drugą
grupę czynników, mogących mieć
wpływ na wydobycie gazu łupkowego,
to zaliczyć do nich należy:
1. dotychczasowy brak jasnych regulacji
prawnych i podatkowych, określających
ramy, w których poruszać się mogą firmy
wydobywcze (choć to może się wkrótce
zmienić o ile uchwalone zostaną odpowiednie
przepisy – ich projekty zostały
już złożone w kancelarii premiera RP);
2. bariery rynkowe i administracyjne,
w tym brak jasnych reguł przejścia z koncesji
poszukiwawczej na inwestycyjną,
co gwarantowałoby ciągłość inwestycji
i pozwalało inwestorom planować biznes
w sensownej perspektywie czasowej;
3. nieład organizacyjny, ale też kompetencyjny
wynikający z braku jasno zdefiniowanej
strategii łupkowej (projekt łupkowy
ma charakter międzysektorowy
i mieści się w obszarze kompetencji co
najmniej kilku ministerstw, a w tej chwili
wydaje się, że resorty współpracują bez
jakiegokolwiek planu działania, co więcej
– media piszą ostatnio o "zakulisowych
grach interesów" w ramach rządu,
co jak zwykle w takich przypadkach nie
brzmi dobrze);
4. również podnoszona w mediach – postawa
polskich władz, które – jeśli wierzyć doniesieniom prasowym – zaczynają
niechętnie patrzeć na zagranicznych
inwestorów w obszarze gazu łupkowego,
forsując pomysł, aby tylko polskie firmy
mogły wydobywać gaz z łupków (co
jest założeniem mocno ryzykownym,
zważywszy na wielkość, doświadczenie
czy know how zachodnich koncernów
w porównaniu z nawet największymi
polskimi firmami).
Determinanty sukcesu
Do początku czerwca 2013 r. Ministerstwo
Środowiska wydało 108 koncesji
poszukiwawczych dotyczących
gazu łupkowego, kolejne 32 wnioski są
w trakcie rozpatrywania. Jednak tempo
poszukiwań jest obecnie niewielkie,
ze względu na niekorzystne interpretacje
niejednoznacznych przepisów
prawnych, długotrwałe procedury
środowiskowe czy zaskarżanie decyzji
środowiskowych przez organizacje
ekologiczne. Dlatego tak ważne jest
aby jak najszybciej zakończyły się prace
nad nowymi przepisami o eksploatacji
złóż gazu i ropy naftowej. Brak takich
przepisów nie ma wprawdzie wpływu
na wyniki wierceń, ale też nie sprzyjaposzukiwaniom, bo inwestorzy nie
wiedzą jak będzie wyglądał ostateczny
kształt regulacji. Istnieje szansa aby te
problemy w najbliższym czasie rozwiązać
– w kancelarii premiera zostały już
złożone projekty nowych przepisów
o eksploatacji i opodatkowaniu wydobycia
gazu łupkowego: Prawo geologiczne
i górnicze oraz projekt ustawy
o specjalnym podatku węglowodorowym.
Mają one ułatwić poszukiwania
złóż gazu i ropy naftowej, przede
wszystkim w łupkach, a także stworzyć
stabilne warunki podatkowe do prowadzenia
takiej działalności, konkurencyjne
wobec innych państw UE. Według
proponowanych regulacji – osobne
dziś koncesje na rozpoznanie złóż za
pomocą wierceń i na wydobycie zastąpi
jedna koncesja rozpoznawczo-wydobywcza,
która będzie przyznawana
w przetargach. Inwestorzy, którzy już
posiadają koncesję rozpoznawczą i na
jej podstawie znaleźli złoża – będą mogli
bez przetargu dostać koncesję na
wydobycie. Uproszczone mają też być
procedury środowiskowe – decyzja środowiskowa,
która dziś jest warunkiem
otrzymania koncesji, według nowych przepisów będzie wymagana dopiero
przed rozpoczęciem wierceń, co skrócić
powinno okres postępowania administracyjnego.
Uregulowane mają też
zostać kwestie podatkowe. Planowane
jest wprowadzenie dwóch podatków
– od wartości wydobywanego gazu
i ropy oraz od zysków z tej działalności.
Będą one pobierane jednak dopiero od
roku 2020. Stawki podatku od wydobycia
gazu i ropy z łupków będą o połowę
niższe niż z konwencjonalnych złóż,
zaś suma wszelkich podatków i opłat
pobieranych od spółek wydobywczych
nie przekroczy 40 proc. ich zysku brutto,
czyli będzie niższa niż w Danii, Holandii
czy Norwegii.
Czy zatem mamy ciągle szanse na
sukces? Wyjście z naszego kraju trzech
dużych koncernów powinno stanowić
ostrzeżenie. Nie da się zmienić istniejących
w Polsce uwarunkowań geologicznych,
ale poprzez mądre działania
i decyzje można stworzyć odpowiednie
warunki, aby sukces łupkowy stał się
w naszym kraju faktem.
Źródło: Raport "Kierunki 2013.
Pozytywne szoki gospodarcze?",
Bank DnB NORD, Deloitte Business
Consulting, 2013. Annual Energy
Outlook 2012 with Projections to 2035,
U.S. Energy Information Administration,
June 2012